Pisałam niedawno o Antyku, o tym, że choć są dowody na to, że był barwny, stereotyp bieli tak głęboko zakorzenił się w naszej świadomości, że jesteśmy gotowi zaprzeczyć dowodom na kolorowość sztuki antycznej i trwać przy jej "białym wizerunku".
Dręczy mnie pytanie "jak to się zaczęło?" Jak to wyglądało np. w Średniowieczu?
Nauczono nas myśleć o Średniowieczu jako o epoce "ignorancji i przesądów", zdominowanej przez doktrynę Kościoła kwestionującego wszelki racjonalizm. Jednak okazuje się, że to kolejny stereotyp, że wprowadza nas w błąd i przysłania autorytet jakim otaczano starożytną naukę i naukę w ogóle.
Przeprowadziłam mały eksperyment: zestawiłam dzieła Średniowiecza z "białym Antykiem". Średniowieczna barwność jest w opozycji do jednobarwności i bieli antycznych "szkieletów". Pełnia życia (życia Tu i Tam), opowiedziana wszystkim kolorami tęczy, wobec Renesansowego umiaru, który przekonuje, że jest otwarty na wszystko.
Biel i ograniczenie (umiar) podbijają serca ludzi Renesansu, kwestionują wartość tego, co barwne, żywe.
Znam wiele estetycznych utopii. Ta przekonuje, że TYLKO "białe jest piękne", TYLKO "jednobarwne".
Nie zaprzeczam. Tak białe, jak jednobarwne bywa piękne, podobnie jak to, co wielobarwne. Bo istota piękna nie leży w ilości składowych, ale w ich jakości, w tym jak są ze sobą powiązane. "Białe" i "jednobarwne" jest pewniakiem, trudno sprawić by wydawało się kiczowate, choć Internet pokazuje, że to jest możliwe, natomiast zestawienie wielu barw tak, żeby tworzyły "zgodną wspólnotę" , a nie "krzykliwy tłum" to nie lada wyzwanie.
W średniowiecznej katedrze możemy zobaczyć na czym to polega. W jej witrażowych oknach połyskują wszystkie kolory, każdy wygląda inaczej w każdej chwili dnia, w zależności od tego czy jest lato, czy zima, czy świeci słońce, czy jest pochmurno. Nawet przez chwilę te kaskady barwnych "płomyków" nie wydają się krzykliwe, niewłaściwe. Są jak szlachetne kamienie, w ponadczasowej symfonii wielobarwności. Emocja jaką wyzwala wielobarwność gotyckich witraży kojarzy mi się z koncertem symfonicznym, w którym miejsce barw zajmuje muzyka, i dociera równie głęboko jak kolory.