28 marca 2016

Struktury zależne [okiem twórcy]


Okiem Twórcy

Jest nas wielu.
Posługując się algorytmem możemy wyczarować nowy wspaniały ład.
Technologia cyfrowa pozwala realizować dowolne koncepcje.
W zalewie informacji doświadczenie jest bezużyteczne.
Musimy korzystać z zewnętrznych baz danych.
Dostępne dane mogą wprowadzać w błąd.
Programy mogą być niebezpieczne.
Polegamy na nich bezkrytycznie.
Tolerujemy wykroczenia.
Wszyscy podobnie.
Kwestionujemy
zasadność
zasad.
Jest nas wielu.



Umysł i ciało – struktury zależne.

(…) na długo przed narodzinami ludzkości istoty były istotami. W którymś momencie ewolucji zaczęła funkcjonować elementarna świadomość. Wraz z nią pojawił się prosty umysł. Kiedy stał się on mechanizmem bardziej złożonym, pojawiła się możliwość myślenia - a jeszcze później – użycia języka w komunikacji i dla usprawnienia procesu myślenia. Dla nas zatem na początku był byt, potem zaś pojawiła się myśl. To samo dotyczy naszego rozwoju jednostkowego, w którym pojawiamy się jako byt, a dopiero później zaczynamy myśleć. Jesteśmy i myślimy, a myślimy tylko w tym stopniu, w jakim jesteśmy, gdyż myślenie opiera się na funkcjonowaniu struktur bytu.1

Myślimy. Wiele umiemy. Uczucia i emocje to zbędny ekwipunek w podróży jaką jest życie, umiejętności zawdzięczamy umysłowi, to powszechne przekonanie. Przyznajemy, że emocjonalność zabarwia życie, a jednak przypisujemy jej nasze porażki. Umysł i ciało traktujemy jak dwie niezależne struktury – jedną bierzemy za bazę danych, drugą za opakowanie. Oceniają nas po wyglądzie więc dbamy o swój wygląd i specjalistom przekazujemy zarządzanie naszym ciałem. Oni wiedzą co zrobić, by było efektowne. Rezygnujemy z wolnej woli. Zamiast pielęgnować własną odrębność robimy to, co inni, to co wszyscy. Ktoś inny pisze dla nas scenariusz. Zgadzamy się odegrać przypisaną nam rolę. Jesteśmy modni. Jemy i odchudzamy się na rozkaz. Bawi nas to, co powinno, wypoczywamy gdzie należy.
Przed telewizorem kontemplujemy własną doskonałość. Przekonani o niezależności uciekamy w nisze, nie dostrzegając, że prowadzą nas tam inni. Dają nam to, co lubimy. Uwodzą, a my gramy w ich spektaklu najlepiej jak umiemy. Spektakl jest sukcesem, czy nasze życie także?

Jesteśmy w pułapce. To nie umysł modeluje nasze ciało, lecz fachowcy od wizerunku. Nie ciało informuje umysł jak się sprawy mają, lecz media. Trudno się dziwić, że organizm jest zdezorientowany.
(…) umysł istnieje wewnątrz i dla całego organizmu. Nie rozwinąłby się on do tego stopnia gdyby w trakcie ewolucji, w przebiegu rozwoju osobniczego, czy wreszcie w tej właśnie chwili nie zachodziła pomiędzy nim i ciałem nieustająca interakcja. Umysł musi przede wszystkim troszczyć się o ciało
– inaczej mógłby przestać istnieć. (…) Organizm wchodzi w interakcję ze środowiskiem jako jeden zespół: nie jest to ani samodzielna interakcja mózgu, ani ciała..
2

Pod kroplówką

Zbombardowani zmasowanym nalotem informacji produkowanych zwykle tylko po to, aby zapełnić łamy pism, zachowujemy się tak, jak gdyby nie istniały schrony. Pozwalamy, aby złapano nas na haczyk szerokich horyzontów. Przynęta jest pyszna. Nie znajdujemy bardziej interesującej alternatywy. Zachęcani do smakowania coraz to nowych kąsków nie mamy czasu ani ochoty na rzeczy treściwe. Racjonalizujemy nasze wybory oszczędnością czasu lub deklarowaną przez wędkarza troską o walory „odżywcze” przynęty. Choć mamy wolną wolę, jesteśmy bezwolni. Lubimy być uwodzeni, lubimy otrzymywać za darmo i bez wysiłku. Na każdym polu zwycięża tania oglądalność, czyli to, co się podoba, co jest łatwe i przyjemne, co można szybko sprzedać.3
Bezbronni wobec problemów codzienności poszukujemy cudownych sposobów i recept. Znajdują się tacy, którzy za nas i dla nas budują trwały dom. Ten dom ma w oknach kraty. Nie jesteśmy małostkowi, ufamy, że kraty chronią przed nieproszonymi gośćmi. Wierzymy tak długo, jak długo nie musimy w tym domu zamieszkać. Kiedy zdajemy się na innych musimy zaakceptować to, co oferują. Oferują informację, jeszcze więcej informacji. W ich gąszczu trudno odnaleźć własną drogę. Nawet jeśli podejmujemy taką próbę, w końcu poddajemy się. Kiedyś poznawaliśmy świat poprzez opowieści podróżników i wędrowców. Dziś obsadzono nas w roli naocznych świadków, gapiów, którzy karmią się cudzym nieszczęściem. Tylko nieliczni bronią się i nie ulegają pokusom współuczestnictwa w tym powszechnym podglądaniu okiem kamery.

Bez serca
To nie zdobycze techniki i nowe technologie opisują nasze czasy najlepiej, a symultaniczność informacji, pozwalająca w tej samej chwili mieć dostęp do niemal całej ludzkiej wiedzy. Zasobami Internetu, informacją i wiedzą rządzi entropia. Im więcej, tym więcej. Czujemy się osaczeni przez te zasoby. Musimy z nich korzystać. Korzystamy z pełną świadomością, że być może dokonujemy błędnego wyboru, lecz jak wybrać najlepsze rozwiązanie, skoro wszystkie są podobne?
Antoine de Saint-Exupery podpowiada: „… dobrze widzi się tylko sercem”. Ale czy serce jest dobrym przewodnikiem po współczesności? Zrezygnowaliśmy z serca, uznając je za staroświeckie. Nie można przewidzieć jak zareaguje, jest zbyt miękkie. Współczesność musi się obyć bez serca.
Umysły pracują na pełnych obrotach, ścigają się z komputerami. Ludzie robią co mogą, aby sprostać coraz sprawniejszym mózgom elektronicznym. Serce czasem jeszcze próbuje zabrać głos, czasem protestuje, natychmiast jest przywoływane od porządku. Tu nie ma miejsca na sentymenty, tu się pracuje. Tu się myśli. Liczy się logika i efektywność. Bez serca. A serce?
Już niebawem wyeliminujemy tę wadę. Zamiast uczyć jak rozstrzygać, które z wielu rozwiązań jest najlepsze, dostarczymy jedno, ono zaspokoi wszystkie nasze potrzeby.

Koniec z Chaosem. Porządek musi być.

Jeden Bóg, jeden naród i jedna ojczyzna. Było? Tak nam się tylko wydaje - pokaz przedpremierowy bierzemy za premierę. Premiera niebawem. Najciekawsze przed nami. Rzeczy nie z tej ziemi!
Kobieta, mężczyzna? Wszystko jedno. Po co nam płeć męska i żeńska skoro opanowaliśmy klonowanie. Iluż problemów pozbędziemy się dzięki niemu: zniknie kwestia równouprawnienia płci, praw gejów i lesbijek, zniknie problem aborcji. Ojciec czy matka? wszystko jedno. Owszem będziemy pełnili takie role dla dzieci, którymi będziemy my sami, my nasze małoletnie klony.

Możliwych scenariuszy jest wiele. Optymiści są przekonani, że wszyscy staniemy się kiedyś równoprawnymi obywatelami Ziemi. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że jak zwykle podzielimy się na lepszych i gorszych. Na biednych i bogatych.
Biedny potrzebuje pieniędzy. Bogaty ma czym płacić.
Biedny sprzedaje tanio aby kupić drogo, bogaty kupuje tanio aby sprzedać drogo.
Podczas gdy biedny ma jedną parę rąk i jeden umysł, bogaty dysponuje ich setkami; wszystkie kupuje tanio, bo podaż przerasta popyt.
Dziś świat ma do dyspozycji 12 miliardów rąk i 6 miliardów umysłów. Jest w czym wybierać. W większości są to młode i niewykształcone zasoby, które chcąc przeżyć oferują na sprzedaż wszystko, co tylko bogaci zechcą kupić.

Naiwnie sądzimy, że wystarczy zdobyć wykształcenie, nabyć umiejętności by dostać dobrą pracę i dobrą cenę. To wystarczało kiedyś. Teraz myśleć będą komputery, pracować roboty. Przerabialiśmy podobną lekcję 100 lat temu, wszystko skończyło się dobrze. Sądzimy, że na dobre uporaliśmy się z totalitaryzmem i faszyzmem, ubocznymi skutkami rewolucji przemysłowej.

Niemoralna propozycja

Patrzę.
Zawierane są transakcje – jeden człowiek kupuje ciało drugiego człowieka. Wszystko zgodnie z prawem, lub przeciwnie – nieformalnie. Legalne transakcje możemy kontrolować i tym samym obwarować restrykcyjnymi procedurami, pozwalającymi uniknąć nadużyć.
Dlaczego ktoś próbuje ominąć program antywirusowy? Czy tylko dlatego, że ten jest niewydolny? A może dlatego, że popyt przerasta podaż? Brakuje dawców. Brakuje zmarłych. Zaspokajając popyt można nieźle zarobić a przy okazji uratować czyjeś życie - tak myślą praktyczne umysły.
12 miliardów rąk, 6 miliardów zdeterminowanych biologicznie umysłów próbuje przetrwać. Chcą się rozmnażać, chcą zapewnić swoim dzieciom lepsze życie. Zatrudnieni kosztują za dużo. Nie mają pracy. Zabrano im Ziemię. Zabrano samowystarczalność. Podłączeni do globalnej kroplówki są przekonywani, że szczęście wynika z posiadania gadżetów.

Szczęście jest na wyciągnięcie ręki. W pobliskim sklepie.
Brakuje pieniędzy.
Brakuje organów.
(bo) Brakuje dawców.
Brakuje dawców.
(bo) Brakuje zmarłych.

Dziwny świat. Im więcej posiadamy tym większe mamy poczucie braku.

Umysły pracują. Myślą.
Może brakuje ci pieniędzy? Nie? Jesteś pewien?
mój numer telefonu, na wypadek gdybyś zmienił zdanie…

Złota reguła

Wystarczy obejrzeć kilka prezentacji sztuki współczesnej, aby stwierdzić, że umysł i ciało w świadomości współczesnego artysty to dwie odrębne struktury. Umysł tworzy, ciało służy.

Nie wiem, czy jest to rezultat wyjątkowej wrażliwości, która pozwala artystom dostrzec tendencje ukryte pod powierzchnią codzienności, czy raczej pragnienie dotrzymania kroku badaczom, którzy organizm człowieka traktują jako swoisty poligon. Artystyczna wizualizacja tych zjawisk ukazuje kierunek w jakim podążają przemiany naszej świadomości. Coraz łatwiej akceptujemy uprzedmiotowienie ciała.

Czy jest coś złego w tym, że wyrażamy zgodę na wykorzystanie naszych organów dla celów nauki, dla drugiego człowieka, któremu ratujemy w ten sposób życie? Czy jest coś złego, że testujemy na sobie leki? Wydaje się, że nie. Taką zgodę uważamy za właściwą. Nauka dała nam wspaniałe narzędzia, medycynę, transplantologię i genetykę. Możemy ratować ludziom życie. Możemy podnosić jakość ich życia. Nie wolno nam dobrowolnie rezygnować z takiej możliwości. Staramy się stworzyć procedury, które ochronią nas przed wypaczeniem naszych dobrych intencji i zagwarantują bezpieczeństwo.
Dotychczas w naszej kulturze zadanie to wypełniała „złota reguła”4.

Kwestionujemy „złotą regułę” i poddajemy w wątpliwość autorytet widza czym uwalniamy się od ryzyka ostracyzmu. Nic już nas nie ogranicza, poza własną niedoskonałością.

Profesor: Czy ja mam cenzurować wrażliwą studentkę, która chce o tym mówić. Miałbym zastępować jej własne sumienie? Ja się do tego nie nadaję. Pierwszy i podstawowy warunek - to jest wolność artysty.5

Mal Kontent: Czy wolność polega na tym, że nikt nie ma nic przeciwko robię to, co mi wpadnie do głowy?

Profesor: „Artysta jest powołany, by kwestionować obowiązujące normy. Ale musi pamiętać, że według tych norm będzie sądzony. Musi godzić się na ryzyko, że społeczeństwo go odrzuci i potępi. Pragniemy autentyzmu i dopuszczamy w swoich poszukiwaniach obecności «brzydoty, dewiacji, cielesności i zła.”6

Mal Kontent: Artysta pragnie autentyzmu, dlatego bawi się normami. Rozbiera zegarek na części, choć nie wie jak go potem złożyć. Ryzykuje brakiem społecznej akceptacji, jednak głównym ryzykiem są krzywdy jakie zostaną wyrządzone ludziom w świecie bez norm. Artysta ryzykuje nie tylko swoim, także moim dobrem.

Zamek w drzwiach wejściowych

Każdy, kto podważa normy bierze na siebie ogromną odpowiedzialność. Musimy pamiętać, że kwestionując je pozbawiamy zamka drzwi naszego domu. Wejdą nie tylko przyjaciele. Musimy być świadomi, że „dziś jedni ludzie zaczęli zarabiać potężne pieniądze na niszczeniu innych ludzi. W tej chwili jedni są ofiarami, a drudzy sprawcami, oprawcami niemalże. Biznes wykorzystuje każdą najmniejszą nutkę prowadzącą do obsesji. Na to jest nastawiony przemysł erotyczny, hazardowy, farmaceutyczny, monopole. Uzależniają nas tysiące leków, substancji, gadżetów. Nie uzależni się ten, kto albo nie używa danej substancji, co jest prawie niemożliwe, albo ten kto w odpowiednim momencie zauważy pierwsze szkody i mimo pokus i nęcenia na wszelkie sposoby, powie stop. A to jest trudne, bo każdy z tych przemysłów ma swoją bandę naukowców psychologów, którzy opracowują różne metody manipulowania ludźmi, żeby dali się wkręcić”7
Żadne procedury nie zapewnią nam bezpieczeństwa jeśli my sami nie będziemy zdolni rozpoznać miejsca, w którym przebiega granica naszej wolności. Jeśli sami nie będziemy potrafili przeciwstawić się specjalistom od wywierania wpływu lub podszeptom ego. Mylimy prawo do wolności z przywilejem, który zaczyna się tam gdzie naruszamy wolność innego człowieka. Mylimy wolność z samowolą.
Gunter von Hagens uraczył nas plastynatami, a my w imię wolności wypowiedzi, pod sztandarem oświaty, nauki i sztuki głosowaliśmy na nie nogami. Zagłosowały miliony nóg. Każdy biznesmen wyciągnie z tego faktu odpowiednie wnioski i przygotuje nam kolejną interesującą ofertę. Nie będzie miał wyboru, jego racją jest zysk.

Odinstalowaliśmy program antywirusowy, próbujemy zastąpić go restrykcyjnym prawem. Prawo jest jak kraty w oknach, jak mur zwieńczony kolczastym drutem. Zatrudniamy ochroniarzy, instalujemy kamery. Wszystko to na niewiele się zdaje. Potrzeba coraz więcej krat, coraz więcej drutu kolczastego.
Wymagamy respektowania prawa, ale tolerujemy bezprawie. Człowiek odpowiedzialny rywalizuje z tym, kto nie czuje się do niczego zobowiązany. Przegrywa w takiej rywalizacji. Kiedy protestuje, przypominamy mu, że jest wolny, że i on może robić co zechce. Zawstydzony milknie, a my brniemy w ślepy zaułek.

Ciało czy przedmiot? – wszystko jedno.

  • 1988-89 – Artysta A. - Exi(s)t - artystyczne fotografie martwych ciał. "(...) zakonserwowane martwe ciała stają się obiektem artystycznej analizy. Artysta dokonuje ich "uosobienia", gdyż mamy tu do czynienia nie tyle z fotografiami martwych ciał służących medycznemu poznaniu, ile z przedstawieniem osób, z uchwyceniem mimiki ich twarzy, niemalże z ukazaniem ich uczuć.8
  • 1992 - Artysta B. - próba wejścia w intymny kontakt z figurą ukrzyżowanego Chrystusa. - wystawa - Perserweracja Mistyczna i Róża - "film wideo przedstawiający jego samego, nagiego próbującego wejść w intymny kontakt z figurą ukrzyżowanego Chrystusa.9
  • 1992 - Artysta C. - rejestracja intymnych czynności zniedołężniałej i nieświadomej filmowania babki. - wystawa - Perserweracja Mistyczna i Róża - "film rejestrujący codzienne intymne czynności (m.in. załatwianie potrzeb fizjologicznych) jego zniedołężniałej i nieświadomej filmowania babki".10
  • 1993 - Artysta D. - Emblematy - artysta używa wyizolowanych ludzkich organów;"11 (...) to instalacja w formie stalowego obiektu w kształcie czworoboku, do którego wnętrza prowadzi prostokątne wejście. Wewnątrz, na przeciw wejścia znajduje się pojemnik w kształcie wydłużonego prostokąta z preparatem jelit, na ścianie po prawej stronie - pojemnik w kształcie ramienia swastyki z preparatem wątroby, po lewej - pojemnik w kształcie krzyża z preparatem mózgu".12
  • 1994 - Artystka E. - Narodziny Barbie - unaoczniona symulacja porodu Barbie. "(...) Pierwsze sceny filmu odnoszą się do dziecięcych doświadczeń seksualnych przeżytych przez artystkę podczas zabawy z koleżanką. Doświadczeniom tym towarzyszyły sprzeczne ze sobą odczucia: radość z doświadczonej przyjemności i z samego procesu poznania oraz wstyd i strach przed odkryciem i zdemaskowaniem tej przyjemności. Dziewczynki w trakcie wychowania, już od najmłodszych lat, odbierają komunikaty, że sfera seksualności jest "wstydliwa", "brudna". Strach, o którym mówi Artystka E. to strach przed wszechwidzącym okiem Boga, które jednakże w filmie ukazane zostało jako ślepe: jako guzik otoczony wargami sromowymi kobiety. Kolejne sceny filmu ograniczały się do przedstawienia kobiecej pochwy i doznawanych przez nią rozkoszy. Narzędziem sprawiającym przyjemność nie był jednak męski członek, lecz sztuczny penis czy własne palce. Z tymi obrazami przeplatały się sceny z borowinowych zabiegów stosowanych przy leczeniu niektórych schorzeń macicy, tu przywołujące na myśl menstruację oraz odpływanie wód płodowych przed porodem. Wszystko to przygotowywało do najważniejszych sekwencji, którymi stały się sceny z symulacji porodu, gdzie dziecko zostało zastąpione przez lalkę Barbie".13
  • 1996 - Artysta F. - Lego. Obóz koncentracyjny.14
  • 2001 - Artysta G. – Pasja - penis na krzyżu. "(...) Instalacji towarzyszył film wideo przedstawiający mężczyznę, który trenuje swoje ciało na siłowni. Artystka G. wskazała tu na problem "męskości" (stąd przywołanie obrazu męskich genitaliów), która musi zostać wytrenowana, wyćwiczona, by sprostać obowiązującym wzorcom. Mężczyźni, którzy świadomie poddają się praktykom kulturystycznym, tym samym poddają swoje ciało torturom, robią to z oddaniem-pasją oraz często w męce. Dodatkowo połączenie krzyża i siłowni wskazuje na zderzenie wartości religijnych i kultury konsumpcyjnej".15
  • 2003 - Artysta F. – Pozytywy - zamiana treści fotografii dokumentujących zbrodnie wojenne. "(…) artysta wybrał znane z pamięci zbiorowej fotografie reportażowe i historyczne.(...) Historię na własny użytek można zmienić. Jej negatywne treści można zamienić w pozytywne, tworząc w ten sposób nową mitologię". 16

Upiory

Artyści w odruchu niezgody na rzeczywistość kompresują w swoich pracach całe zło tego świata by następnie w galerii sztuki zderzyć z nim widza, by obarczyć go za nie odpowiedzialnością.
W tym samym czasie inni wiedząc czego publiczność oczekuje, multiplikują przedstawienia zła. A jeszcze inni w zaciszu pracowni w myśl zasady „moja chata z kraja” robią swoje po swojemu.

Jak to możliwe, że człowiek tak łatwo staje się „bezwolnym ciałem”?
Jak to możliwe, że artysta bez trudności pozyskuje ludzkie szczątki lub podpisuje umowę z żywym człowiekiem i od tej chwili dysponuje jego ciałem.
Biznesmena kosztuje to nieco więcej, ale i on jakoś sobie radzi. Ma kapitał.
Gunter von Hagens podpisuje umowę i wykonuje plastynaty.
Artysta podpisuje umowę i odnawia oświęcimski tatuaż.
Artystka podpisuje umowę i animuje ciała starych ludzi.
Wszystko odbywa się legalnie. Za zgodą wolnego człowieka.
Prawnicy nie widzą problemu. Etycy nie widzą problemu. Publiczność widzi problem.

Artyści mają problem.

Czy wolny człowiek ma prawo sprzedać własne ciało?
Czy człowiek, który sprzedaje własne ciało jest wolny?
Dawno, dawno temu odpowiedź na podobne pytania można było znaleźć we własnym sercu, dziś serce zostało oddelegowane na inną placówkę. Na miejscu pozostał jedynie jego przedstawiciel, jeden z wielu mięśni, pompa. Pompa nic tu nie poradzi.

Informacja z ostatniej chwili:
Giełda – rynek pierwotny.
Dostawca inteligentnych systemów wspomagających, spółka C&U, złożyła w poniedziałek prospekt emisyjny do Komisji Nadzoru Finansowego. Spółka specjalizuje się w tworzeniu i wdrażaniu oprogramowania wspomagającego zarządzanie populacją. Dostarcza aplikacje przeznaczone dla średnich i dużych populacji o profilu produkcyjnym, handlowym i usługowym.

Aktualna oferta spółki:
aplikacje z 12 miliardów rąk, 12 miliardów nóg, 6 miliardów głów, 6 miliardów ciał.

Posługując się algorytmem możemy wyczarować nowy wspaniały ład.
Technologia cyfrowa pozwala realizować dowolne koncepcje.
W zalewie informacji doświadczenie jest bezużyteczne.
Musimy korzystać z zewnętrznych baz danych.
Dostępne dane mogą wprowadzać w błąd.
Programy mogą być niebezpieczne.
Polegamy na nich bezkrytycznie.
Tolerujemy wykroczenia.
Wszyscy podobnie.
Kwestionujemy
zasadność
zasad.
Jest nas wielu.
Głupców.




1 A. R. Damasio, „Błąd Kartezjusza”, Poznań 1999, s.277.
2 A. R. Damasio, „Błąd Kartezjusza”, Poznań 1999, s.13.
3 Józef Szajna, Dziennik, Szajna: Żyjemy w czasach bezideowej konsumpcji, 11.02.2006
4nie rób bliźniemu co tobie niemiło”.
5 Irena Morawska, Piramida, Gazeta Wyborcza, Warszawa z dnia 1993/09/04-1993/09/05, str. 14
6 Artur Żmijewski, „Drżące ciała”, s.145, Kronika 2007
7 I nie wódź się na pokuszenie, Joanna Podgórska rozmawia z Lubą Szawdyn, Tygodnik „Polityka”, „Pomocnik psychologiczny”, Nr 29, 21 lipca 2007
8 I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia", www.culture.pl
9 „Raport o cenzurze”, B. Maciejewska, Magazyn Sztuki nr 29/2004
10 "Raport o cenzurze", B. Maciejewska, Magazyn Sztuki nr 29/2004
11 Drżące ciała. Rozmowy z artystami, A.Żmijewski, Kronika, 2007 s. 121
12 I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia", www.culture.pl
13 I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia", www.culture.pl
14 www.culture.pl
15 I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia", www.culture.pl

16 I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia", www.culture.pl

Tekst opublikowany w kwartalniku  "Migotania, przejaśnienia" nr 3(16) 2007

Beata Wąsowska