28 lipca 2019

Jestem czarownicą

Farba na płótnie, bezkształtne plamy. To mnie inspiruje.
Zapanować nad formą, nie dać się "rozleźć" plamom, nie zamykać ich kreską, rysunkiem i nie ograniczyć swobody.


A potem przypisać kolorowi znaczenie, a ściślej mówiąc odczytać sens jaki się wyłoni z tej procedury. Tak pracuję. To trochę jak wróżenie z fusów, albo z wosku. Nigdy nie mogę być pewna co się wyłoni i jakie to niesie znaczenie. To znaczenie jest ukryte i ujawnia się, kiedy wypełnia się w rzeczywistości. Brr, jestem czarownicą

1 czerwca 2019

Mój perfekcjonizm

"Perfekcjonizm nie ma nic wspólnego z troską o jakość. Nie ma nic wspólnego z poprawkami. Nie ma nic wspólnego ze standardami. Perfekcjonizm to odmowa ruszenia naprzód. Błędne koło – obsesyjny, ogłupiający układ zamknięty, przez który gubisz się w szczegółach tego co piszesz, malujesz czy wykonujesz, i tracisz z oczu całokształt. Często zamiast tworzyć swobodnie i pozwalać, by z czasem błędy same się objawiły, błądzimy bez końca, usiłując doprowadzić do doskonałości detale. Przeobrażamy naszą oryginalność w sztampę, której brak pasji i spontaniczności.". [1]
Niby tak, ale co to właściwie znaczy "perfekcja"? Perfekcyjnie to może znaczyć "pozbawione błędów", "jak żywe", "wycyzelowane", "idealnie gładkie", albo "idealnie zakomponowane albo zagrane", "napisane ładnym charakterem pisma", "napisane poprawnie", "pozbawione zgrzytów i niekonsekwencji", "spójne" albo wszystko razem. Każdy artysta ma własną definicję perfekcji.

30 października 2018

Malarka

Ona. Nie pojawiła się z pustymi rękami. Pokazuje mi obraz ... i krajobraz. Stanęła tak, żebym mogła uchwycić tę nić, która ją z nimi wiąże. Gdyby miała paletę, albo pędzel w ręku (jak malarki z wcześniejszych postów), to byłoby zbyt oczywiste. Moja malarka nie musi pokazywać, że maluje (że potrafi). 
To uznana malarka, każdy wie kim jest. Stoi tak nieruchomo, że zmusza nas do ruchu. Nasz wzrok podąża wzdłuż linii horyzontu na małym obrazie. Biegnie dalej, tam gdzie horyzont zamienia w grzbiet góry, w ramię dziewczyny. Linia grzbietu domyka trapezy i trójkąty pól na jej sukience. Malinowa łąka błyszczy na jej ustach, zapełnia winem kieliszek, ożywia owoce na stole.

To, co na zewnątrz przenika do wnętrza, świat staje się kobietą. To musi być malarka.

 Beata Wąsowska, "Malarka",  90x70 cm, olej na płótnie, nr kat. 21-98
"Malarka",  90x70 cm, olej na płótnie, nr kat. 21-98 [2211], 2001 r., kolekcja prywatna, Niemcy

29 października 2018

Klasycyzm, piękna malarka i samo życie

Genialne artystki? Słyszeliście w szkole o artystach? Ja nie słyszałam.

Marie-Victoire Lemoine - 1796
Marie-Victoire Lemoine, (prawdopodobnie) portret Madame Le Brun, [CC0 or Public domain], via Wikimedia Commons
W podręcznikach to artyści, grali pierwsze skrzypce, zdobywali sławę, nagrody, stanowiska... Czy to znaczy, że wyłącznie mężczyźni zajmowali się sztuką? Hm, jeśli tak, to stąd już tylko krok do wniosku, że mężczyźni są genetycznie bardziej uzdolnieni w tej dziecinie. Odkładajcie pędzle dziewczyny, nie marnujcie czasu na fanaberie, dajcie sobie spokój z malowaniem obrazów. Jeśli koniecznie chcecie malować, pomalujcie np. kuchnię. Będzie z tego jakiś pożytek.  Historia dobitnie pokazuje, gdzie jest wasze miejsce. Geniusz? Nie wasza liga. No dobrze, może kwiatki malujecie ładniej, albo scenki rodzinne. Niech wam będzie, ale to by było na tyle. Koniec tematu.

Koniec? Nie tak szybko.
O dzięki ci Internecie! Jesteś wielki! Zmobilizowałeś do mrówczej pracy, setki, tysiące dociekliwych badaczy! Oni wyciągają z zakamarków historii ciekawe i słabo znane fakty i bezinteresownie dzielą się nimi. Poniżej jeden z takich skarbów. Obraz przedstawiający znakomitą malarkę (Élisabeth Vigée-Lebrun, żona i córka malarza. Jej sława przyćmiła sławę zarówno ojca, jak i męża), namalowany przez inną malarkę (Marie-Victoire Lemoine). Czy naprawdę tak bardzo się różni od tego, co malowali wtedy panowie?

Kiedy trochę poszperać, okazuje się, że wiele kobiet uprawiało sztukę, wiele z nich osiągało w tej dziedzinie sukcesy. Jednak ich dzieła i ich sukcesy jakimś cudem zostały zapomniane. Dziś w czasach agresywnego marketingu, promocji, reklamy już wiemy jak się to robi. Napisano opasłe tomy porad, jak w białych rękawiczkach rozprawić się z konkurencją. I wiecie co?
Kobiety potrafią czytać! I uczą się jak walczyć. Z kim? Z męską optyką. Przed nami ciekawe czasy i ciekawe potyczki. Hej pędzle w dłoń! 

27 października 2018

Malarka Iaia z Cyzicus - "Marcia"

Poniżej Iaia z Cyzicus ("Marcia") Żyła w czasach Marcusa Terentiusa Varro (116-27 pne). Praca z XIV w.[1]

Ilustracja przedstawia malarkę Iaię przy pracy. Widzimy jej narzędzia, materiały i efektowne wnętrze pracowni. Wnętrze wygląda sterylnie - taka konwencja. Prawdziwa pracownia rzadko przypomina salon.
15th century illustration from Giovanni Boccaccio's De Mulieribus Claris.
In the collection of the 
Bibliothèque nationale de France.



Iaia - Rzymianka była popularną malarką, z sukcesami grawerowała pożądane wtedy przedmioty z kości słoniowej. Większość jej obrazów przedstawia kobiety. Mówiono, że pracowała szybciej i malowała lepiej niż jej męscy konkurenci, Sopolis i Dionizos, co pozwoliło jej zarobić więcej niż oni. Marcia przez całe życie pozostawała niezamężna.

To jedna z sześciu artystek starożytności wspomniana w Historii naturalnej Pliniusza Starszego (XL.147-148) w AD 77: Timarete , Irene, Calypso, Aristarete, Iaia, Olympias. Zostały one wymienione później w "De mulieribus claris" Boccaccia , a spróbuję się czegoś o nich dowiedzieć.

* Ciekawa paleta z rączką, a nie taka jak współczesne - owalne z otworem na palec.
* post edytowany 29.10.2018

[1] opis ilustracji w Wikipedii podaje XV w., ale skoro "De mulieribus claris." powstało w latach 1361-62, to ilustracja również powinna być datowana na ten czas, a nie później.

26 października 2018

Niebieski w niebieskim

Anioł 18x13 cm, nr kat. 20P-68, 2000 r.
Średniowiecze kochało kolory, podobnie jak ja, choć nie wzoruję się na Średniowieczu ;). Kiedy maluję, nie zastanawiam się nad tym, co dany kolor symbolizuje, ale kiedy obraz jest gotowy próbuję go "przeczytać". Po ukończeniu pracy, przestaję być twórcą, zamieniam się w odbiorcę własnego obrazu i zgodnie z koncepcją dzieła otwartego, interpretuję go niezależnie od własnych "intencji twórcy".

Dzieło otwarte to koncepcja analizy dzieła sztuki (opisana po raz pierwszy przez Umberto Eco w 1962 roku), która podkreśla rolę odbiorcy w procesie kształtowania dzieła. Według Eco każde dzieło sztuki, poczynając od starożytności, może być określone mianem dzieła otwartego, gdyż zależy to nie od intencji autora, lecz od podejścia odbiorcy, który dokonuje interpretacji. Wikipedia

Dwa niebieskie. Który jest ważniejszy? Co oznaczają? Malowałam kobietę, jak zwykle, ale po namalowaniu musiałam zatytułować obraz. Plamki fioletowa i beżowa zasugerowały coś w rodzaju skrzydeł. Ludzka sylwetka, uskrzydlona. Kolor niebieski. Niebo i  ... Anioł. Ale przecież można zobaczyć coś zupełnie innego. 

25 października 2018

Średniowiecze. Koloru jakby nie było

Pisałam niedawno o Antyku, o tym, że choć są dowody na to, że był barwny, stereotyp bieli tak głęboko zakorzenił się w naszej świadomości, że jesteśmy gotowi zaprzeczyć dowodom na kolorowość sztuki antycznej i trwać przy jej "białym wizerunku".
Dręczy mnie pytanie "jak to się zaczęło?" Jak to wyglądało np. w Średniowieczu?
Nauczono nas myśleć o Średniowieczu jako o epoce "ignorancji i przesądów", zdominowanej przez doktrynę Kościoła kwestionującego wszelki racjonalizm. Jednak okazuje się, że to kolejny stereotyp, że wprowadza nas w błąd i przysłania autorytet jakim otaczano starożytną naukę i naukę w ogóle.

Przeprowadziłam mały eksperyment: zestawiłam dzieła Średniowiecza z "białym Antykiem". Średniowieczna barwność jest w opozycji do jednobarwności i bieli antycznych "szkieletów". Pełnia życia (życia Tu i Tam), opowiedziana wszystkim kolorami tęczy, wobec Renesansowego umiaru, który przekonuje, że jest otwarty na wszystko.
Biel i ograniczenie (umiar) podbijają serca ludzi Renesansu, kwestionują wartość tego, co barwne, żywe.
Znam wiele estetycznych utopii. Ta przekonuje, że TYLKO "białe jest piękne", TYLKO "jednobarwne".
Nie zaprzeczam. Tak białe, jak jednobarwne bywa piękne, podobnie jak to, co wielobarwne. Bo istota piękna nie leży w ilości składowych, ale w ich jakości, w tym jak są ze sobą powiązane. "Białe" i "jednobarwne" jest pewniakiem, trudno sprawić by wydawało się kiczowate, choć Internet pokazuje, że to jest możliwe, natomiast zestawienie wielu barw tak, żeby tworzyły "zgodną wspólnotę" , a nie "krzykliwy tłum" to nie lada wyzwanie.
W średniowiecznej katedrze możemy zobaczyć na czym to polega. W jej witrażowych oknach połyskują wszystkie kolory, każdy wygląda inaczej w każdej chwili dnia, w zależności od tego czy jest lato, czy zima, czy świeci słońce, czy jest pochmurno. Nawet przez chwilę te kaskady barwnych "płomyków" nie wydają się krzykliwe, niewłaściwe. Są jak szlachetne kamienie, w ponadczasowej symfonii wielobarwności. Emocja jaką wyzwala wielobarwność gotyckich witraży kojarzy mi się z koncertem symfonicznym, w którym miejsce barw zajmuje muzyka, i dociera równie głęboko jak kolory.

Beata Wąsowska