Okiem
Twórcy
Jest
nas wielu.
Posługując
się algorytmem możemy wyczarować nowy wspaniały ład.
Technologia
cyfrowa pozwala realizować dowolne koncepcje.
W
zalewie informacji doświadczenie jest bezużyteczne.
Musimy
korzystać z zewnętrznych baz danych.
Dostępne
dane mogą wprowadzać w błąd.
Programy
mogą być niebezpieczne.
Polegamy
na nich bezkrytycznie.
Tolerujemy
wykroczenia.
Wszyscy
podobnie.
Kwestionujemy
zasadność
zasad.
Jest
nas wielu.
Umysł
i ciało – struktury zależne.
(…)
na długo przed
narodzinami ludzkości istoty były istotami. W którymś momencie
ewolucji zaczęła funkcjonować elementarna świadomość. Wraz z
nią pojawił się prosty umysł. Kiedy stał się on mechanizmem
bardziej złożonym, pojawiła się możliwość myślenia - a
jeszcze później – użycia języka w komunikacji i dla
usprawnienia procesu myślenia. Dla nas zatem na początku był byt,
potem zaś pojawiła się myśl. To samo dotyczy naszego rozwoju
jednostkowego, w którym pojawiamy się jako byt, a dopiero później
zaczynamy myśleć. Jesteśmy i myślimy, a myślimy tylko w tym
stopniu, w jakim jesteśmy, gdyż myślenie opiera się na
funkcjonowaniu struktur bytu.1
Myślimy.
Wiele umiemy. Uczucia i emocje to zbędny ekwipunek w podróży jaką
jest życie, umiejętności zawdzięczamy umysłowi, to powszechne
przekonanie. Przyznajemy, że emocjonalność zabarwia życie, a
jednak przypisujemy jej nasze porażki. Umysł i ciało traktujemy
jak dwie niezależne struktury – jedną bierzemy za bazę danych,
drugą za opakowanie. Oceniają nas po wyglądzie więc dbamy o swój
wygląd i specjalistom przekazujemy zarządzanie naszym ciałem. Oni
wiedzą co zrobić, by było efektowne. Rezygnujemy z wolnej woli.
Zamiast pielęgnować własną odrębność robimy to, co inni, to co
wszyscy. Ktoś inny pisze dla nas scenariusz. Zgadzamy się odegrać
przypisaną nam rolę. Jesteśmy modni. Jemy i odchudzamy się na
rozkaz. Bawi nas to, co powinno, wypoczywamy gdzie należy.
Przed
telewizorem kontemplujemy własną doskonałość. Przekonani o
niezależności uciekamy w nisze, nie dostrzegając, że prowadzą
nas tam inni. Dają nam to, co lubimy. Uwodzą, a my gramy w ich
spektaklu najlepiej jak umiemy. Spektakl jest sukcesem, czy nasze
życie także?
Jesteśmy
w pułapce. To nie umysł modeluje nasze ciało, lecz fachowcy od
wizerunku. Nie ciało informuje umysł jak się sprawy mają, lecz
media. Trudno się dziwić, że organizm jest zdezorientowany.
(…)
umysł istnieje wewnątrz i dla całego organizmu. Nie rozwinąłby
się on do tego stopnia gdyby w trakcie ewolucji, w przebiegu rozwoju
osobniczego, czy wreszcie w tej właśnie chwili nie zachodziła
pomiędzy nim i ciałem nieustająca interakcja. Umysł musi przede
wszystkim troszczyć się o ciało
– inaczej mógłby przestać istnieć. (…) Organizm wchodzi w interakcję ze środowiskiem jako jeden zespół: nie jest to ani samodzielna interakcja mózgu, ani ciała..2
– inaczej mógłby przestać istnieć. (…) Organizm wchodzi w interakcję ze środowiskiem jako jeden zespół: nie jest to ani samodzielna interakcja mózgu, ani ciała..2
Pod
kroplówką
Zbombardowani
zmasowanym nalotem informacji produkowanych zwykle tylko po to, aby
zapełnić łamy pism, zachowujemy się tak, jak gdyby nie istniały
schrony. Pozwalamy, aby złapano nas na haczyk szerokich horyzontów.
Przynęta jest pyszna. Nie znajdujemy bardziej interesującej
alternatywy. Zachęcani do smakowania coraz to nowych kąsków nie
mamy czasu ani ochoty na rzeczy treściwe. Racjonalizujemy nasze
wybory oszczędnością czasu lub deklarowaną przez wędkarza
troską o walory „odżywcze” przynęty. Choć mamy wolną wolę,
jesteśmy bezwolni. Lubimy być uwodzeni, lubimy otrzymywać za darmo
i bez wysiłku. Na
każdym polu zwycięża tania oglądalność, czyli to, co się
podoba, co jest łatwe i przyjemne, co można szybko sprzedać.3
Bezbronni
wobec problemów codzienności poszukujemy cudownych sposobów i
recept. Znajdują się tacy, którzy za nas i dla nas budują trwały
dom. Ten dom ma w oknach kraty. Nie jesteśmy małostkowi, ufamy, że
kraty chronią przed nieproszonymi gośćmi. Wierzymy tak długo, jak
długo nie musimy w tym domu zamieszkać. Kiedy zdajemy się na
innych musimy zaakceptować to, co oferują. Oferują informację,
jeszcze więcej informacji. W ich gąszczu trudno odnaleźć własną
drogę. Nawet jeśli podejmujemy taką próbę, w końcu poddajemy
się. Kiedyś poznawaliśmy świat poprzez opowieści podróżników
i wędrowców. Dziś obsadzono nas w roli naocznych świadków,
gapiów, którzy karmią się cudzym nieszczęściem. Tylko nieliczni
bronią się i nie ulegają pokusom współuczestnictwa w tym
powszechnym podglądaniu okiem kamery.
Bez
serca
To
nie zdobycze techniki i nowe technologie opisują nasze czasy
najlepiej, a symultaniczność informacji, pozwalająca w tej samej
chwili mieć dostęp do niemal całej ludzkiej wiedzy. Zasobami
Internetu, informacją i wiedzą rządzi entropia. Im więcej, tym
więcej. Czujemy się osaczeni przez te zasoby. Musimy z nich
korzystać. Korzystamy z pełną świadomością, że być może
dokonujemy błędnego wyboru, lecz jak wybrać najlepsze rozwiązanie,
skoro wszystkie są podobne?
Antoine
de Saint-Exupery podpowiada: „… dobrze widzi się tylko sercem”.
Ale czy serce jest dobrym przewodnikiem po współczesności?
Zrezygnowaliśmy z serca, uznając je za staroświeckie. Nie można
przewidzieć jak zareaguje, jest zbyt miękkie. Współczesność
musi się obyć bez serca.
Umysły
pracują na pełnych obrotach, ścigają się z komputerami. Ludzie
robią co mogą, aby sprostać coraz sprawniejszym mózgom
elektronicznym. Serce czasem jeszcze próbuje zabrać głos, czasem
protestuje, natychmiast jest przywoływane od porządku. Tu nie ma
miejsca na sentymenty, tu się pracuje. Tu się myśli. Liczy się
logika i efektywność. Bez serca. A serce?
Już
niebawem wyeliminujemy tę wadę. Zamiast uczyć jak rozstrzygać,
które z wielu rozwiązań jest najlepsze, dostarczymy jedno, ono
zaspokoi wszystkie nasze potrzeby.
Koniec
z Chaosem. Porządek musi być.
Jeden
Bóg, jeden naród i jedna ojczyzna. Było?
Tak nam się tylko
wydaje - pokaz przedpremierowy bierzemy za premierę. Premiera
niebawem. Najciekawsze przed nami. Rzeczy nie z tej ziemi!
Kobieta,
mężczyzna? Wszystko jedno. Po co nam płeć męska i żeńska skoro
opanowaliśmy klonowanie. Iluż problemów pozbędziemy się dzięki
niemu: zniknie kwestia równouprawnienia płci, praw gejów i
lesbijek, zniknie problem aborcji. Ojciec czy matka? wszystko jedno.
Owszem będziemy pełnili takie role dla dzieci, którymi będziemy
my sami, my nasze małoletnie klony.
Możliwych
scenariuszy jest wiele. Optymiści są przekonani, że wszyscy
staniemy się kiedyś równoprawnymi obywatelami Ziemi. Bardziej
prawdopodobne jest jednak to, że jak zwykle podzielimy się na
lepszych i gorszych. Na biednych i bogatych.
Biedny
potrzebuje pieniędzy. Bogaty ma czym płacić.
Biedny
sprzedaje tanio aby kupić drogo, bogaty kupuje tanio aby sprzedać
drogo.
Podczas
gdy biedny ma jedną parę rąk i jeden umysł, bogaty dysponuje ich
setkami; wszystkie kupuje tanio, bo podaż przerasta popyt.
Dziś
świat ma do dyspozycji 12 miliardów rąk i 6 miliardów umysłów.
Jest w czym wybierać. W większości są to młode i niewykształcone
zasoby, które chcąc przeżyć oferują na sprzedaż wszystko, co
tylko bogaci zechcą kupić.
Naiwnie
sądzimy, że wystarczy zdobyć wykształcenie, nabyć umiejętności
by dostać dobrą pracę i dobrą cenę. To wystarczało kiedyś.
Teraz myśleć będą komputery, pracować roboty. Przerabialiśmy
podobną lekcję 100 lat temu, wszystko skończyło się dobrze.
Sądzimy, że na dobre uporaliśmy się z totalitaryzmem i faszyzmem,
ubocznymi skutkami rewolucji przemysłowej.
Niemoralna
propozycja
Patrzę.
Zawierane
są transakcje – jeden człowiek kupuje ciało drugiego człowieka.
Wszystko zgodnie z prawem, lub przeciwnie – nieformalnie. Legalne
transakcje możemy kontrolować i tym samym obwarować restrykcyjnymi
procedurami, pozwalającymi uniknąć nadużyć.
Dlaczego
ktoś próbuje ominąć program antywirusowy? Czy tylko dlatego, że
ten jest niewydolny? A może dlatego, że popyt przerasta podaż?
Brakuje dawców. Brakuje zmarłych. Zaspokajając popyt można nieźle
zarobić a przy okazji uratować czyjeś życie - tak myślą
praktyczne umysły.
12
miliardów rąk, 6 miliardów zdeterminowanych biologicznie umysłów
próbuje przetrwać. Chcą się rozmnażać, chcą zapewnić swoim
dzieciom lepsze życie. Zatrudnieni kosztują za dużo. Nie mają
pracy. Zabrano im Ziemię. Zabrano samowystarczalność. Podłączeni
do globalnej kroplówki są przekonywani, że szczęście wynika z
posiadania gadżetów.
Szczęście
jest na wyciągnięcie ręki. W pobliskim sklepie.
Brakuje
pieniędzy.
Brakuje
organów.
(bo)
Brakuje dawców.
Brakuje
dawców.
(bo)
Brakuje zmarłych.
Dziwny
świat. Im więcej posiadamy tym większe mamy poczucie braku.
Umysły
pracują. Myślą.
Może
brakuje ci pieniędzy? Nie? Jesteś pewien?
… mój
numer telefonu, na wypadek gdybyś zmienił zdanie…
Złota
reguła
Wystarczy
obejrzeć kilka prezentacji sztuki współczesnej, aby stwierdzić,
że umysł i ciało w świadomości współczesnego artysty to dwie
odrębne struktury. Umysł tworzy, ciało służy.
Nie
wiem, czy jest to rezultat wyjątkowej wrażliwości, która pozwala
artystom dostrzec tendencje ukryte pod powierzchnią codzienności,
czy raczej pragnienie dotrzymania kroku badaczom, którzy organizm
człowieka traktują jako swoisty poligon. Artystyczna wizualizacja
tych zjawisk ukazuje kierunek w jakim podążają przemiany naszej
świadomości. Coraz łatwiej akceptujemy uprzedmiotowienie ciała.
Czy
jest coś złego w tym, że wyrażamy zgodę na wykorzystanie naszych
organów dla celów nauki, dla drugiego człowieka, któremu ratujemy
w ten sposób życie? Czy jest coś złego, że testujemy na sobie
leki? Wydaje się, że nie. Taką zgodę uważamy za właściwą.
Nauka dała nam wspaniałe narzędzia, medycynę, transplantologię i
genetykę. Możemy ratować ludziom życie. Możemy podnosić jakość
ich życia. Nie wolno nam dobrowolnie rezygnować z takiej
możliwości. Staramy się stworzyć procedury, które ochronią nas
przed wypaczeniem naszych dobrych intencji i zagwarantują
bezpieczeństwo.
Kwestionujemy
„złotą regułę” i poddajemy w wątpliwość autorytet widza
czym uwalniamy się od ryzyka ostracyzmu. Nic już nas nie ogranicza,
poza własną niedoskonałością.
Profesor:
Czy ja mam cenzurować wrażliwą studentkę, która chce o tym
mówić. Miałbym zastępować jej własne sumienie? Ja się do tego
nie nadaję. Pierwszy i podstawowy warunek - to jest wolność
artysty.5
Mal
Kontent: Czy wolność
polega na tym, że nikt nie ma nic przeciwko robię to, co mi wpadnie
do głowy?
Profesor:
„Artysta jest powołany, by kwestionować obowiązujące normy. Ale
musi pamiętać, że według tych norm będzie sądzony. Musi godzić
się na ryzyko, że społeczeństwo go odrzuci i potępi. Pragniemy
autentyzmu i dopuszczamy w swoich poszukiwaniach obecności
«brzydoty, dewiacji, cielesności i zła.”6
Mal
Kontent: Artysta
pragnie autentyzmu, dlatego bawi się normami. Rozbiera zegarek na
części, choć nie wie jak go potem złożyć. Ryzykuje brakiem
społecznej akceptacji, jednak głównym ryzykiem są krzywdy jakie
zostaną wyrządzone ludziom w świecie bez norm. Artysta ryzykuje
nie tylko swoim, także moim dobrem.
Zamek
w drzwiach wejściowych
Każdy,
kto podważa normy bierze na siebie ogromną odpowiedzialność.
Musimy pamiętać, że kwestionując je pozbawiamy zamka drzwi
naszego domu. Wejdą nie tylko przyjaciele. Musimy być świadomi, że
„dziś jedni ludzie
zaczęli zarabiać potężne pieniądze na niszczeniu innych ludzi. W
tej chwili jedni są ofiarami, a drudzy sprawcami, oprawcami
niemalże. Biznes wykorzystuje każdą najmniejszą nutkę prowadzącą
do obsesji. Na to jest nastawiony przemysł erotyczny, hazardowy,
farmaceutyczny, monopole. Uzależniają nas tysiące leków,
substancji, gadżetów. Nie uzależni się ten, kto albo nie używa
danej substancji, co jest prawie niemożliwe, albo ten kto w
odpowiednim momencie zauważy pierwsze szkody i mimo pokus i nęcenia
na wszelkie sposoby, powie stop. A to jest trudne, bo każdy z tych
przemysłów ma swoją bandę naukowców psychologów, którzy
opracowują różne metody manipulowania ludźmi, żeby dali się
wkręcić”7
Żadne
procedury nie zapewnią nam bezpieczeństwa jeśli my sami nie
będziemy zdolni rozpoznać miejsca, w którym przebiega granica
naszej wolności. Jeśli sami nie będziemy potrafili przeciwstawić
się specjalistom od wywierania wpływu lub podszeptom ego. Mylimy
prawo do wolności z przywilejem, który zaczyna się tam gdzie
naruszamy wolność innego człowieka. Mylimy wolność z samowolą.
Gunter
von Hagens uraczył nas plastynatami, a my w imię wolności
wypowiedzi, pod sztandarem oświaty, nauki i sztuki głosowaliśmy na
nie nogami. Zagłosowały miliony nóg. Każdy biznesmen wyciągnie z
tego faktu odpowiednie wnioski i przygotuje nam kolejną interesującą
ofertę. Nie będzie miał wyboru, jego racją jest zysk.
Odinstalowaliśmy
program antywirusowy, próbujemy zastąpić go restrykcyjnym prawem.
Prawo jest jak kraty w oknach, jak mur zwieńczony kolczastym drutem.
Zatrudniamy ochroniarzy, instalujemy kamery. Wszystko to na niewiele
się zdaje. Potrzeba coraz więcej krat, coraz więcej drutu
kolczastego.
Wymagamy
respektowania prawa, ale tolerujemy bezprawie. Człowiek
odpowiedzialny rywalizuje z tym, kto nie czuje się do niczego
zobowiązany. Przegrywa w takiej rywalizacji. Kiedy protestuje,
przypominamy mu, że jest wolny, że i on może robić co zechce.
Zawstydzony milknie, a my brniemy w ślepy zaułek.
Ciało
czy przedmiot? – wszystko jedno.
- 1988-89 – Artysta A. - Exi(s)t - artystyczne fotografie martwych ciał. "(...) zakonserwowane martwe ciała stają się obiektem artystycznej analizy. Artysta dokonuje ich "uosobienia", gdyż mamy tu do czynienia nie tyle z fotografiami martwych ciał służących medycznemu poznaniu, ile z przedstawieniem osób, z uchwyceniem mimiki ich twarzy, niemalże z ukazaniem ich uczuć.8
- 1992 - Artysta B. - próba wejścia w intymny kontakt z figurą ukrzyżowanego Chrystusa. - wystawa - Perserweracja Mistyczna i Róża - "film wideo przedstawiający jego samego, nagiego próbującego wejść w intymny kontakt z figurą ukrzyżowanego Chrystusa.9
- 1992 - Artysta C. - rejestracja intymnych czynności zniedołężniałej i nieświadomej filmowania babki. - wystawa - Perserweracja Mistyczna i Róża - "film rejestrujący codzienne intymne czynności (m.in. załatwianie potrzeb fizjologicznych) jego zniedołężniałej i nieświadomej filmowania babki".10
- 1993 - Artysta D. - Emblematy - artysta używa wyizolowanych ludzkich organów;"11 (...) to instalacja w formie stalowego obiektu w kształcie czworoboku, do którego wnętrza prowadzi prostokątne wejście. Wewnątrz, na przeciw wejścia znajduje się pojemnik w kształcie wydłużonego prostokąta z preparatem jelit, na ścianie po prawej stronie - pojemnik w kształcie ramienia swastyki z preparatem wątroby, po lewej - pojemnik w kształcie krzyża z preparatem mózgu".12
- 1994 - Artystka E. - Narodziny Barbie - unaoczniona symulacja porodu Barbie. "(...) Pierwsze sceny filmu odnoszą się do dziecięcych doświadczeń seksualnych przeżytych przez artystkę podczas zabawy z koleżanką. Doświadczeniom tym towarzyszyły sprzeczne ze sobą odczucia: radość z doświadczonej przyjemności i z samego procesu poznania oraz wstyd i strach przed odkryciem i zdemaskowaniem tej przyjemności. Dziewczynki w trakcie wychowania, już od najmłodszych lat, odbierają komunikaty, że sfera seksualności jest "wstydliwa", "brudna". Strach, o którym mówi Artystka E. to strach przed wszechwidzącym okiem Boga, które jednakże w filmie ukazane zostało jako ślepe: jako guzik otoczony wargami sromowymi kobiety. Kolejne sceny filmu ograniczały się do przedstawienia kobiecej pochwy i doznawanych przez nią rozkoszy. Narzędziem sprawiającym przyjemność nie był jednak męski członek, lecz sztuczny penis czy własne palce. Z tymi obrazami przeplatały się sceny z borowinowych zabiegów stosowanych przy leczeniu niektórych schorzeń macicy, tu przywołujące na myśl menstruację oraz odpływanie wód płodowych przed porodem. Wszystko to przygotowywało do najważniejszych sekwencji, którymi stały się sceny z symulacji porodu, gdzie dziecko zostało zastąpione przez lalkę Barbie".13
- 2001 - Artysta G. – Pasja - penis na krzyżu. "(...) Instalacji towarzyszył film wideo przedstawiający mężczyznę, który trenuje swoje ciało na siłowni. Artystka G. wskazała tu na problem "męskości" (stąd przywołanie obrazu męskich genitaliów), która musi zostać wytrenowana, wyćwiczona, by sprostać obowiązującym wzorcom. Mężczyźni, którzy świadomie poddają się praktykom kulturystycznym, tym samym poddają swoje ciało torturom, robią to z oddaniem-pasją oraz często w męce. Dodatkowo połączenie krzyża i siłowni wskazuje na zderzenie wartości religijnych i kultury konsumpcyjnej".15
- 2003 - Artysta F. – Pozytywy - zamiana treści fotografii dokumentujących zbrodnie wojenne. "(…) artysta wybrał znane z pamięci zbiorowej fotografie reportażowe i historyczne.(...) Historię na własny użytek można zmienić. Jej negatywne treści można zamienić w pozytywne, tworząc w ten sposób nową mitologię". 16
Upiory
Artyści
w odruchu niezgody na rzeczywistość kompresują w swoich pracach
całe zło tego świata by następnie w galerii sztuki zderzyć z nim
widza, by obarczyć go za nie odpowiedzialnością.
W
tym samym czasie inni wiedząc czego publiczność oczekuje,
multiplikują przedstawienia zła. A jeszcze inni w zaciszu pracowni
w myśl zasady „moja chata z kraja” robią swoje po swojemu.
Jak
to możliwe, że człowiek tak łatwo staje się „bezwolnym
ciałem”?
Jak
to możliwe, że artysta bez trudności pozyskuje ludzkie szczątki
lub podpisuje umowę z żywym człowiekiem i od tej chwili dysponuje
jego ciałem.
Biznesmena
kosztuje to nieco więcej, ale i on jakoś sobie radzi. Ma kapitał.
Gunter
von Hagens podpisuje umowę i wykonuje plastynaty.
Artysta
podpisuje umowę i odnawia oświęcimski tatuaż.
Artystka
podpisuje umowę i animuje ciała starych ludzi.
Wszystko
odbywa się legalnie. Za zgodą wolnego człowieka.
Prawnicy
nie widzą problemu. Etycy nie widzą problemu. Publiczność widzi
problem.
Artyści
mają problem.
Czy
wolny człowiek ma prawo sprzedać własne ciało?
Czy
człowiek, który sprzedaje własne ciało jest wolny?
Dawno,
dawno temu odpowiedź na podobne pytania można było znaleźć we
własnym sercu, dziś serce zostało oddelegowane na inną placówkę.
Na miejscu pozostał jedynie jego przedstawiciel, jeden z wielu
mięśni, pompa. Pompa nic tu nie poradzi.
Informacja
z ostatniej chwili:
Giełda
– rynek pierwotny.
Dostawca
inteligentnych systemów wspomagających, spółka C&U, złożyła
w poniedziałek prospekt emisyjny do Komisji Nadzoru Finansowego.
Spółka specjalizuje się w tworzeniu i wdrażaniu oprogramowania
wspomagającego zarządzanie populacją. Dostarcza aplikacje
przeznaczone dla średnich i dużych populacji o profilu
produkcyjnym, handlowym i usługowym.
Aktualna
oferta spółki:
aplikacje
z 12 miliardów rąk, 12 miliardów nóg, 6 miliardów głów, 6
miliardów ciał.
Posługując
się algorytmem możemy wyczarować nowy wspaniały ład.
Technologia
cyfrowa pozwala realizować dowolne koncepcje.
W
zalewie informacji doświadczenie jest bezużyteczne.
Musimy
korzystać z zewnętrznych baz danych.
Dostępne
dane mogą wprowadzać w błąd.
Programy
mogą być niebezpieczne.
Polegamy
na nich bezkrytycznie.
Tolerujemy
wykroczenia.
Wszyscy
podobnie.
Kwestionujemy
zasadność
zasad.
Jest
nas wielu.
Głupców.
5
Irena Morawska, Piramida, Gazeta Wyborcza, Warszawa z dnia
1993/09/04-1993/09/05, str. 14
6
Artur Żmijewski, „Drżące ciała”, s.145, Kronika 2007
7
I nie wódź się na
pokuszenie, Joanna
Podgórska rozmawia z Lubą Szawdyn, Tygodnik „Polityka”,
„Pomocnik psychologiczny”, Nr 29, 21 lipca 2007
8
I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia",
www.culture.pl
9
„Raport o cenzurze”, B. Maciejewska, Magazyn Sztuki nr 29/2004
10
"Raport o cenzurze", B. Maciejewska, Magazyn Sztuki nr
29/2004
11
Drżące ciała. Rozmowy z artystami, A.Żmijewski, Kronika, 2007 s.
121
12
I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia",
www.culture.pl
13
I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia",
www.culture.pl
14
www.culture.pl
15
I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia",
www.culture.pl
16
I. Kowalczyk, "Sztuka krytyczna - wybrane zagadnienia",
www.culture.pl
Tekst opublikowany w kwartalniku "Migotania, przejaśnienia" nr 3(16) 2007