Lech Kowalczyk: To była moja Wystawa Ostatniej Dekady. Tu wszystko było na miejscu. Trafione celnie. Świat stworzony tu przez artystkę, przywołany z jej pamięci zawsze będzie silniejszym od od świata przez nas doświadczanego. Artysta Wielki nie mówi odbiorcom jego sztuki wprost, co im ma dać nam szczęście,- On (ona) nam to delikatnie podpowiada. I trafia wprost w nasze serca. Artystka wyciąga mokry kamień z rzeki naszej pamięci, delikatnie go w palcach obraca, szuka idei,... i tak przemyślaną, przywołaną z pamięci ideę pokazuje tak, że te kamyki mokre, błyszczące, świetlisto-kolorowe same przemawiają. Wszystkie. A to co się dzieje schowane za nimi, na drugim planie płócien, to Wszystkie Nasze Zaczarowane Światy. Miałem szczęście obcować z Tymi Światami późnym wieczorem - wspólnie z Gabi K-S. w towarzystwie Mistrzyni Świata Przywoływaniu Obrazów z Pamięci. Byliśmy już ostatnimi ( i samotnymi) widzami tej konkretnej wystawy. No i to było przeżycie.
BW: Dziękuję, że tak piszesz o mojej wystawie. Takie malarstwo wymaga specyficznej wrażliwości. Trafia do osób, które patrzą kolorami. Nie trafia do "detalistów". Detale, fotograficzny realizm, choć zachwycają mnie w malarstwie moich kolegów, czy innych artystów, są mi obce.
Kiedy maluję po swojemu, chaotycznie i wielobarwnie, odkrywam potencjał jaki drzemie w naturze. Czuję się jak odkrywca nieznanych lądów, i zdobywca. Nie muszę wdrapywać się na "Dach świata", a czuję się tak jak gdybym tam była. Oczywiście wtedy, kiedy obraz mi się uda.
LK: "fotograficzny realizm"?, to w większości gówniane kłamstwo i niedoskonałość patrzenia, niedoskonałość umiejętności rysowania, ograniczenia wrażliwości. Dlaczego nasz "mistrz realizmu" mówi m"ty to masz rysunek",. Bo sam nie umie wiele, ślizga się po wierzchu, a jak mu się ręka portretowanego nie mieści w obrazie, to ją upycha na siłę skracając kości. A inny "doktor sztuk pięknych" przemalowuje z fotografii pierwszy rząd liści drzew oświetlonych przez latarnię i nie widzi?, że drzewo ma jeszcze liście trochę oświetlone? słabo oświetlone i nie oświetlone? A Inna właścicielka aż dwóch tytułów "dr od sztuk pięknych" kopiując najznakomitszego Rothkę "opisuje świat transcendentny" widziany w głupiej części swego mózgu? Tego nie nazwę wrażliwością. To nie wspomniani prawdziwi "detaliści". To detaliści od cynizmu , kłamcy oszukujący ludzi, którzy nie muszą sztuki w pełni rozumieć, ale chcą artyście wierzyć. Jak wierzymy dobremu lekarzowi, dobremu spowiednikowi, tak chcą wierzyć dobremu artyście. A sztuce widzianej na w/w wystawie po prostu wierzę. Bo to wystawa była Najuczciwsza z Wystaw ostatnio przeze mnie oglądanych. I nie tylko świetnie namalowana, ale świetnie narysowana. Bo sztuka realistyczna to nie tylko świat widziany, ale przede wszystkim odczuwany. Jak kot miękki i pulchny z wierzchu, a umięśniony, napięty i silny w środku. (nie tyczy Twoich kotów malowanych, bo są w środku za mało"napięt", hi,hi)
BW: "Bo sztuka realistyczna to nie tylko świat widziany, ale przede wszystkim odczuwany. Jak kot miękki i pulchny z wierzchu, a umięśniony, napięty i silny w środku."
Taka powinna być każda sztuka. Dzieła historyczne, które przetrwały, zwykle takie są.
Natomiast te, które dziś dominują reprezentują dwie tendencje: ta pierwsza "puchata" (bez kregosłupa) i ta druga "umięśniony szkielet" (co działa jak plastynaty). Ta tzw. ambitna sztuka została odczłowieczona. Babrze się w bebechach, odrzuca "puch". Obrazy są jak "oskórowani ludzie", więc widz wybiera "puch". I wychowuje się "w puchu" i "na puchu" i niestety staje się wrażliwy wyłącznie na "puch".
Rozmowa na FB 29.10.2017 Lech Kowalczyk i Beata Wąsowska
#galeria teatru Korez, #La Donna Vera, #Lech Kowalczyk, #obrazy Beaty Wąsowskiej, #rozmowy o sztuce, #wystawa malarstwa Beaty Wąsowskiej,